Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Kawały o blondynkach po rosyjsku

Obraz
Преподаватель спрашивает студентку-первокурсницу (блондинку?): - Расскажите про поляризацию света. Та ему в ответ заявляет: - А я не Света, я - Наташа! Блондинку спрашивают: - Вы "сова" или "жаворонок"? - Даже и не знаю, что сказать... Муж называет "Моя ласточка!" Две блондинки сидят за столиком в кафе. Одна говорит: - Какой-то странный сегодня кофе. - Дура, это же чай! Официант: - Девочки, еще какао? Одна блондинка – другой: - Я сделала себе вторую дырку в ухе! - Ну и как, теперь лучше слышно? Англия, Лондон, на площади стоят две американские туристки. Первая второй (разочарованно): - Да... Оказывается, "Биг Бен" - это часы! Блондинка говорит подруге: - А я вчера у окулиста была. - Что сказал? - Сказал, чтобы я азбуку учила. Блондинка оформляет кредит. Менеджер: - Тут сумму пишите прописью! - А это как? - Буквами! - Мужчина, вы в своем уме? Как я цифры напишу буквами? http://anekdoty.onru.ru/

Szybko i tanio czyli zlecę tłumaczenie

   Jako filolog, tłumacz, który wyspecjalizował się w tłumaczeniach przede wszystkim technicznych, mam wrażenie, że dziś walczę z jakimś niezrozumiałym systemem "tanio i na już". Głowię się i rozdwajam, kombinując czy tak się da? Owszem, da się - najszybciej tłumaczy google i to za free, więc po co przepłacać.    Kiedy wyceniam tłumaczenie, wyceniam czas jaki poświęcę na przetłumaczenie 100 stronicowej instrukcji obsługi, swoje doświadczenie, które dla wielu klientów nie ma chyba znaczenia, wyceniam swój warsztat tłumacza, korekty osób, które również angażuję, aby klientowi oddać bezbłędną perełkę, doszlifowaną w każdym najmniejszym przecinku. I co z tego? Dziś klient pogania, każe walczyć z czasem, na już, na wczoraj, za godzinę! I oczywiście, żeby jak najtaniej...     Dlaczego zleceniodawcy nie potrafią zrozumieć, że tłumaczenie tekstu to jest wielogodzinna praca umysłowa, badawcza i lingwistyczna. Aby oddać przetłumaczony tekst, tłumacz pracuje czasami dzień i noc p

Lewiatan reż. Andriej Zwiagincew / Левиафан реж. Андрей Звягинцев

Obraz
Film nagrodzony na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes  zachęcił do obejrzenia, no bo jak tu nie obejrzeć nagrodzonego filmu rosyjskiego.  Obejrzałam film z wielkim zaciekawieniem, choć w polskich mediach huczało o przedstawieniu aparatu administracyjnego, skorumpowanych urzędnikach, a ja bardziej dostrzegłam rolę adwokata z Moskwy, który nieodpłatnie pomagał niemajętnemu przyjacielowi. Oczywiście, lepiej nagłaśniać korupcję niż przyjacielską pomoc, ale do tego zdążyliśmy się chyba przyzwyczaić. Film, naprawdę, ciekawy. Porusza wiele wątków: życie codzienne, praca, rodzinne konflikty, zdrady i romanse, pomoc sąsiedzka i przyjacielska, a w szczególności krajobraz zacofanego i cuchnącego rybami miasta. Jedyną pracą i nadzieją tubylców jest praca w porcie i nieustanne marzenie i dążenie do lepszego bytu. Oprócz głównego wątku (ratowanie domu i majątku przed administracją) jest coś, co mnie zachwyciło w scenach - przyroda, góry i coś co przypomina szkielet dinozaura, wiel