Samochodem do Petersburga czyli rodzinny wypad na majówkę

     Wreszcie mały urlopik, to że zasłużony i długo wyczekiwany, nie trzeba wspominać, ale jednak dużo wcześniej zaplanowany. Majówkę zaplanowaliśmy już w styczniu, bo organizacja takiej wyprawy jest długotrwała i dość kosztowna.

Przygotowanie rozłożyłam na kilka miesięcy (ok 4 m-ce) ze względu na spore koszty:

1. Paszporty -> wydanie paszportu to 30 zł/dziecko; 140 zł/osoba dorosła - czas oczekiwania ok 3 tygodni, plus koszt zdjęć do paszportu ok 15 zł/os ;)

2. Wiza -> aby otrzymać wizę turystyczną wymagany jest "wauczer" zaproszenie od rosyjskiej firmy turystycznej, na podstawie tego dokumentu wydaje się wizę oraz ubezpieczenie. Mimo, że mogłam poprosić o taki wauczer hotel (niestety też płatny), w którym zarezerwowaliśmy noclegi, to wydanie takiego dokumentu było droższe niż u nas u polskiego pośrednika, dlatego po zarezerwowaniu hotelu, zwróciłam się do polskiej firmy pośredniczącej o załatwianie wiz do Rosji, pani pośrednik wypisała mi wauczer i ubezpieczenie na miejscu w biurze, a na wizy musieliśmy poczekać 2-3 tyg. Łączny koszt dokumentów na osobę 400 zł, ale należy zakładać 400-500, ponieważ pośrednicy mają różne stawki. Koszt pośrednictwa to min. 100 zł/os i szczerze mówiąc wolałam zapłacić pośrednikowi, niż osobiście pędzić do konsulatu do Krakowa, biorąc pod uwagę potrzebny czas, koszt autostrady i koszt parkingu, i to przynajmniej na dwa wyjazdy, bo raz trzeba zawieźć, a po 2 tygodniach odebrać;/

3. Samochód -> środek transportu zawsze należy sprawdzić przed dłuższą wyprawą. Ja zawsze wjeżdżam na stację kontroli pojazdów i proszę pana obsługującego, aby sprawdził samochód - i wyobraźcie sobie, że za taką profilaktykę nie pobierają opłat! Płyny, żarówki, gaśnicę warto sprawdzić, co niestety podnosi znowu podnosi koszt wyprawy. Jednakże koszt przelotu w tym czasie to 500 zł/os w jedną stronę, na naszą rodzinkę to już 3 tys., sporo, biorąc pod uwagę, że należy z Katowic dojechać do Warszawy, a potem w Petersburgu z lotniska dotrzeć do centrum do hotelu.

4. Hotele -> to najprzyjemniejsza, chyba, część wyjazdu, jednak wymaga również zaplanowania. Jako, że my zaplanowaliśmy wypad przez Wilno do Petersburga, a z powrotem do Rygi, rezerwowaliśmy tańsze noclegi na 1 noc w miastach przejezdnych, a w Petersburgu coś lepszego, ze śniadaniem i w centrum. Aktualnie ceny w Petersburgu są zupełnie normalne tzn., można naprawdę na wiele sobie pozwolić. My szukaliśmy na bookingu, sprawdzając lokalizację i atrakcje w pobliżu, dzięki temu mogliśmy wszędzie dojść pieszo, spacerować do późna w nocy.

Mimo, że Petersburg nie jest dzisiaj drogim miastem, to niestety wiza i przeloty to największy koszt. Jednak życie jest zbyt krótkie, aby wciąż odkładać najciekawsze miejsca na potem. Teraz jesteś młody, żyj i ciesz się chwilą!

Dojechaliśmy do Petersburga bez przeszkód, na granicy łotewsko-rosyjskiej było spokojnie, cicho, panie celniczki (tylko kobiety tu pracowały, w pięknych i stylowych mundurkach!) dyscyplinowały wszystkich kierowców. Wszystkie papiery musieliśmy starannie uzupełniać, jak któryś się pomylił musiał od nowa wypełniać, jednak uwierz, że granica w Ubylince to wprost ideał wśród przejść granicznych, porównując przepełnione przejścia graniczne polsko-ukraińskie.

Stan dróg w Rosji może nie jest idealny, ale drogi w tej części Rosji są szerokie, więc Rosjanie wyprzedzając z jednego pasa robią dwa;) Wjeżdżając do Petersburga zamurowało nas na potęgę i bez Google maps nigdy nie dotarlibyśmy do naszego hotelu w centrum. Obwodnice potężnych rozmiarów, estakady estakad, pętle, miliony świateł - to było i przerażające i ekscytujące! W centrum drogi na 4-5 pasów i żadnego lewoskrętu! Dobrze, że o północy nieco ruch uliczny ucicha, bo tylko 2 godziny próbowaliśmy skręcić w lewo;)) Kiedy już udało się skręcić na naszą ulicę, to nie było naszego hotelu... Jednak miasto nie zasypia i kogokolwiek pytając w środku nocy o adres i hotel, ludzie nawet ze swoich telefonów dzwonili do hotelu, aby nam pomóc. 
Uprzejmość i kulturalność - to kolejna rzecz, która nas bardzo pozytywnie zaskoczyła. Ludzie (obsługa barów, restauracji, muzeów) są niesamowicie uprzejmi, pomagają, wyjaśniają, uśmiechają się. Mimo, że najwięcej turystów jednak przybywa z krajów azjatyckich (Japonia, Korea, Chiny) oraz Niemiec, Francji i Anglii, to Peterburżanie godnie reprezentują swój kraj.

Jako, że wyprawa była rodzinna czyli dwoje dorosłych i 7-latka, musieliśmy tak planować, aby dla każdego było coś atrakcyjnego. Sporo spacerowaliśmy, zobaczyliśmy najważniejsze obiekty: Ermitaż, Petergof, Bazyliki i in., zaliczyliśmy place zabaw w centrum, McDonalda o 2 w nocy (ze względu na białe noce nie zauważyliśmy, że to już prawie świt), sklepy, księgarnie, statek Aurorę, plaże na wyspie Piotra i Pawła - to uwierz mi, tego miasta nie da się obejść i poznać nawet przebywając tam dwa trzy miesiące! Na każdej ulicy biblioteki, teatry, muzea, restauracje, uniwersytety i tak bez końca .....




Plusem wyprawy samochodem jest to, że mogliśmy przywieźć mnóstwo souvenirów, smakołyków, książek, zabawek, do samolotu niestety nawet cząstki tego nie zabralibyśmy.

W drodze powrotnej zaskoczyła nas pewna sytuacja.... Wyjazd zaplanowaliśmy wcześnie rano ok      6.00 w sobotę, mając nadzieję, że nie będzie korków i dojedziemy do Rygi na ok 13-14. Petersburg udało się przejechać dość sprawnie, więc na ostatniej w mieście stacji zatankowaliśmy (paliwo jest  dużo tańsze;)) zjedliśmy śniadanko, wypiliśmy kawkę i z uśmiechem na twarzy, że wszystko idzie zgodnie z planem, pojechaliśmy dalej. Nie przejechaliśmy chyba 15 minut jak trafiliśmy na korek. Staliśmy w tym korku ok 100 km, bo nagle milion osób na długi weekend chciało wyjechać za miasto na łono przyrody, na dacze, na wieś, a że gdzieś było małe zwężenie drogi, to ...kaput. Chyba nawet trudno mi to opisać co się działo na drodze. Jeden drugiego i jeszcze na trzeciego próbowali się wymijać, z jednego pasa ruchu robiło się 4, kierowcy, nie potrafili czekać w kolejce tylko poboczem, przeciwległym pasem, między autami, wymijali się nawzajem, trąbiąc i przeklinając. Koszmar! Na granicę łotewsko-rosyjską dotarliśmy ok. 20.00, a wiza nam się kończyła o 24.00 i musieliśmy opuścić Rosję. Udało się, z terytorium Rosji wyjechaliśmy ok 23.15, byłam bliska już zawałowi serca!

Do Rygi do naszego hostelu dotarliśmy ok 2 w nocy, więc zwiedzanie ograniczyliśmy do 3- godzinnego spaceru, ze śniadaniem w centrum i zakupami. A potem długi, wielogodzinny powrót do Polski.

Podsumowując wszędzie rozmawialiśmy po rosyjsku na Litwie, Łotwie i Petersburgu. Na drodze ludzie dostają małpiego rozumu nie tylko w Rosji, ale i w Litwie i Łotwie i Polsce. Kultura i uprzejmość Peterburżan jest nieoceniona, nawet język rosyjski w tym miejscu jest szanownie/wielce-kulturalny - w końcu miasto carów!

Warto było, naprawdę warto.



Miłego dnia

Ela Cech-Walendowska

www.moscowclub.pl



Komentarze

  1. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kaligrafia po rosyjsku czyli jak poprawnie pisać.

Rosyjski alfabet samodzielnie

System edukacji w Polsce, Rosji i Ukrainie